O frankach dla Frankowiczów

O frankach dla Frankowiczów

przedruk z wydania internetowego newsletter radcy prawnego

Korzystne dla frankowiczów orzeczenia Trybunału w Luksemburgu są albo nieznane albo przemilczane przez polskie sądy i doktrynę, nie ma zatem szans, aby sądownie udało się odwrócić dominujący w polskiej praktyce bankowej trend jednostronnego obarczania ryzykiem walutowym kredytobiorcy – twierdzi dr Waldemar Gontarski, dziekan Wydziału Prawa w Londynie Europejskiej Wyższej Szkoły Prawa i Administracji.

– Trzeba czekać na ustawę o przewalutowaniu – dodaje w rozmowie z Rafałem Bujalskim, wydawcą programu LEX Prawo Europejskie.

Rafał Bujalski: W przeciągu dwóch ostatnich lat Trybunał w Luksemburgu zajmował się co najmniej dwukrotnie kwestią kredytów we frankach szwajcarskich. Oba badał Pan szczegółowo w glosach, które ukazały się w programie LEX Prawo Europejskie. Jakich konkretnych aspektów tych kredytów dotyczył każdy z wyroków i które tezy orzeczeń są według Pana najważniejsze?

Dr Waldemar Gontarski: Novum prawnicze pierwszego z wyroków w sprawie Kasler (sygn. C-26/13 – przyp. red.) polega na dookreśleniu wymogu przejrzystości warunków umowy o kredyt wyrażony w walucie obcej, o którym to warunku mowa w przepisach dyrektywy 93/13 o klauzulach abuzywnych. Trybunał zniwelował przewagę informacyjną banku nad klientem w zakresie ryzyka ekonomicznego, a konkretnie walutowego, rozstrzygnięciem interpretacyjnym, które praktycznie na bank przenosi całe ryzyko kursu walutowego. Ów transfer uzasadniony jest tym, że elementarne poczucie sprawiedliwości wyklucza możliwość równomiernego rozkładu ryzyka na bank i kredytobiorcę (taka równomierność byłaby dopuszczalna, jeśli nie byłoby przewagi informacyjnej banku nad klientem w zakresie omawianego ryzyka), a tym bardziej jednostronnego obarczania ryzykiem kredytobiorcy, co niestety ma miejsce w polskiej praktyce bankowej. Jednocześnie w polskich tekstach naukowych, również tych, które stanowią przedmiot postępowania o awans naukowy, wyrok w sprawie Kasler jest przemilczany i w ogóle nie wyprowadza się przedkontraktowego obowiązku informacyjnego z przepisów dyrektywy o klauzulach abuzywnych. Tymczasem według tego orzeczenia nie ulega wątpliwości, że umowne klauzule walutowe (indeksacyjne, czyli przeliczeniowe) są abuzywne, jeśli banki w momencie zawierania umów nie informowały o całokształcie kosztów kredytu uwzględniających ryzyko walutowe.

 

Jakie jeszcze wnioski wynikają z orzeczenia w sprawie Kasler?

W omawianym orzeczeniu Trybunał zwraca uwagę także na art. 6 ust. 1 in fine dyrektywy o klauzulach abuzywnych, z którego wynika nieważność bezwzględna umowy o kredyt walutowy, jeśli obowiązek informacyjny nie został należycie dochowany. W związku z tym orzeczeniem, polskiemu kredytobiorcy niepoinformowanemu odpowiednio przed zawarciem umowy o całkowitym koszcie kredytu, w tym o konsekwencjach finansowych klauzuli indeksacyjnej mających miejsce w całym okresie spłacania kredytu, pozostaje żądanie ustalenia nieważności bezwzględnej umowy kredytu wyrażonego w walucie obcej. Chodzi o to, że jeżeli klauzula niedozwolona określa główne świadczenie strony, w tym cenę (tutaj mieści się klauzula indeksacyjna) i jednocześnie nie uda się ustalić treści tego świadczenia w oparciu o jakąś podstawę prawną, to w myśl wspomnianego art. 6 ust. 1 in fine, w ogóle nie jest możliwe istnienie konsensu. Niezależnie od prawa unijnego i niezależnie od kwestii klauzul abuzywnych, o nieważności bezwzględnej należy mówić także ze względu na wprowadzenie w błąd, w rozumieniu przepisów polskiego kodeksu cywilnego, co do całkowitego kosztu kredytu, który powinien obejmować także ryzyko walutowe. Natomiast jeśli przyjmiemy interpretację głoszącą, że na gruncie krajowym wyłączenie z umowy klauzul indeksacyjnych uznanych za niedozwolone nie powoduje nieważności całej umowy (inna rzecz, że wykładnia ta jest wykluczona na gruncie dyrektywy o klauzulach abuzywnych), wówczas wysokość całego zadłużenia i poszczególnych rat nie podlega indeksowaniu, zaś pozostałe postanowienia umowy, w tym te dotyczące oprocentowania (stosunkowo niskie w umowach o kredyty walutowe) i okresu kredytowania, nie ulegają zmianie. Słowem, doszłoby do przewalutowania kredytu.
Wreszcie, the last but not the least, z wyroku w sprawie Kasler wynikają, moim zdaniem, bardzo istotne wnioski dotyczące spreadu walutowego obciążającego kredytobiorcę. Według Trybunału spread walutowy nie może być uznany za należne wynagrodzenie banku, gdyż z istoty umowy o ten kredyt wynika, że kurs walutowy służy jedynie do określenia wysokości raty kredytu.

afał Bujalski: Czego dotyczyło drugie orzeczenie Trybunału dotyczące kredytów we frankach szwajcarskich – w sprawie Banif Plus Bank? Wiemy, że odróżnieniu od pierwszej sprawy w postępowaniu uczestniczył polski rząd…

Dr Waldemar Gontarski: W sprawie Banif Plus Bank (sygn. C-312/14 – przyp. red.) w toku postępowania polskie władze bezskutecznie przekonywały Trybunał do niewydawania rozstrzygnięcia niekorzystnego dla banków, a czyniły to w szczególności argumentując, że stwierdzenie nieważności postanowień walutowych zawartych w umowach kredytów denominowanych i w konsekwencji orzeczenie obowiązku przewalutowania takich kredytów, mogłoby spowodować daleko idące negatywne konsekwencje dla rynku finansowego. Jak argumentował przedstawiciel polskiego rządu, przewalutowanie kredytów walutowych kursu z dnia ich udzielenia mogłoby się wiązać z obniżeniem wyceny większości takich kredytów o ok. 30-40% i mogłoby wygenerować po stronie banków straty w wysokości nawet kilkudziesięciu miliardów złotych. Trybunał w ogóle nie wziął pod uwagę tego typu przesłanek finansowych, gdyż z punktu widzenia prawa unijnego są one bez znaczenia. Wyrok ten opiera się na dyrektywie o klauzulach abuzywnych i na dyrektywie MiFID I (dyrektywa 2004/39 – przyp. red.). Trybunał podtrzymał swoje stanowisko zawarte w wyroku w sprawie Kasler. Natomiast novum rozstrzygnięcia luksemburskiego w sprawie Banif Plus Bank polega na tym, że klient może korzystać z ochrony przewidzianej przepisami MiFID I, jeśli nie zamierza wyłącznie uzyskać z kredytu funduszy na nabycie dobra konsumpcyjnego, lecz jednocześnie ma zamiar zarządzać ryzykiem kursowym czy spekulować kursami wymiany walut obcych, co stanowi już zamiar inwestycyjny, a nie tylko konsumencki. Po prostu, zdaniem Trybunału kredytobiorca zawierający umowę o kredyt walutowy może korzystać z ochrony MiFID, jeśli taki kredyt zaciągnął z intencją spekulowania bądź zarządzania ryzykiem kursowym (tutaj konieczne będzie ustalenie zamiaru kredytobiorcy), gdyż dyrektywa ta chroni jedynie inwestorów – to po pierwsze; a po drugie – kredytobiorca nie może korzystać jednocześnie z dyrektywy o klauzulach abuzywnych i z MiFID I. Jeśli kredytobiorca już skorzystał z dyrektywy o klauzulach abuzywnych, odpada stosowanie MiFID i vice versa. W sumie omawiany wyrok, w stosunku do wyroku w sprawie Kasler, wydaje się być mało skomplikowany, a wręcz wprost wynika z przepisów MiFID I.

Z Pańskiego wywodu wynika dla mnie jeden najważniejszy wniosek: biorący kredyt we frankach szwajcarskich nie byli w stanie jako konsumenci oszacować skutków ekonomicznych umów kredytowych związanych z oceną ryzyka kursu walutowego. To bardzo daleko idące stanowisko…

Podkreślę raz jeszcze – z zawartej w wyroku w sprawie Kasler wykładni dyrektywy o klauzulach abuzywnych wynika, iż kredytobiorca powinien otrzymać od banku takie informacje o ryzyku walutowym, aby w momencie zawierania umowy o kredyt w walucie obcej mógł oszacować całkowity koszt kredytu (przy uwzględnieniu ryzyka walutowego), który wystąpi w całym okresie obliczania rat kredytu (spłaty kredytu), czyli w całym okresie obowiązywania umowy. Używając słów TS zawartych w orzeczeniu, powiemy że w myśl przepisów dyrektywy 93/13 należy przeprowadzić test odpowiadający na pytanie, „czy w świetle całokształtu istotnych okoliczności faktycznych, w tym form zachęty stosowanych przez kredytodawcę w procesie negocjacji umowy i dostarczonych na tym etapie informacji, właściwie poinformowany oraz dostatecznie uważny i rozsądny przeciętny konsument mógł nie tylko dowiedzieć się o istnieniu różnicy, ogólnie obserwowanej na rynku papierów wartościowych, między kursem sprzedaży a kursem kupna waluty obcej, ale również oszacować – potencjalnie istotne – konsekwencje ekonomiczne, jakie niosło dla niego zastosowanie kursu sprzedaży przy obliczaniu rat kredytu, którymi zostanie ostatecznie obciążony, a w rezultacie także całkowity koszt zaciągniętego przez siebie kredytu?”. Wyjaśnijmy, iż w przypadku „kursu sprzedaży” chodzi o „transakcję po przyszłym kursie wymiany obowiązującym w chwili spłaty kredytu”. Tymczasem szacowanie ryzyka walutowego jest tak skomplikowaną materią, a zwłaszcza szacowanie do przodu na wiele lat (na tyle były zawierane kredyty hipoteczne w walucie obcej), że nawet sami bankowcy nie byli w stanie oszacować takiego całkowitego kosztu kredytu, który uwzględniałby ryzyko kursowe, o czym zresztą mówili przedstawiciele polskich banków w debacie publicznej. Jednak to banki oferowały kredyty klientom i to bank, a nie klient-konsument jest profesjonalistą. Rozstrzygnięciem zawartym w wyroku w sprawie Kasler Trybunał obciąża praktycznie jednostronnie banki ryzykiem walutowym, chociaż jak już mówiłem, w polskiej praktyce bankowej jest odwrotnie. Dodajmy, że jak czytamy w Zaleceniach Europejskiej Rady ds. Ryzyka Systemowego, wyliczenie dokładnej skali ryzyka walutowego (i ryzyka stopy procentowej) związanego z kredytami walutowymi jest trudne, bowiem tradycyjne metody obliczania ryzyka nie uwzględniają tego, że bankowe kredyty walutowe dla kredytobiorców niezabezpieczonych, tzn. nieotrzymujących wynagrodzenia w walucie kredytu, łączą w sobie ryzyko rynkowe i kredytowe w sposób wysoce nieliniowy. Ale o tym powinien wiedzieć bank oferując kredyt walutowy, a nie dopiero później bankowcy wyjaśniają w mediach, że nie byli w stanie oszacować ryzyka walutowego i nie przewidzieli takiego umocnienia waluty obcej, jakie miało miejsce w 2008 r. Jeśli banki nie przewidywały, bo nie były w stanie przewidzieć, to tym bardziej klient-konsument (a więc nieprofesjonalista) nie mógł tego zrobić.

Rafał Bujalski: Jakie wnioski dla polskich frankowiczów wynikają Pana zdaniem z drugiego z wyroków w sprawie Banif Plus Bank?

Dr Waldemar Gontarski: Jeśli udowodnią, że jednocześnie mieli zamiar inwestycyjny, bowiem na przykład chcieli czerpać korzyści ze spekulowania ryzykiem walutowym, to mają do wyboru ochronę przewidzianą MiFID-em albo dyrektywą o klauzulach abuzywnych. W przeciwnym razie na gruncie unijnym zostaje im tylko ten drugi akt prawny. Jednak sankcje z tytułu niewykonania przez bank przedkontraktowego obowiązku informacyjnego w zakresie ryzyka walutowego, mówiąc najogólniej, okazują się analogiczne w obu przypadkach, czyli kredytobiorcy powinni uzyskać praktycznie to samo bez względu na to, czy skorzystają przed sądem z ochrony przewidzianej MiFID-em czy dyrektywą o klauzulach abuzywnych. Analogiczność tych sankcji wynika z wykładni luksemburskiej zawartej w sentencji wyroku TS w sprawie Genil 48 SL (sygn. C-604/11 – przyp. red.), też glosowanego przeze mnie w programie LEX i też przemilczanego w polskiej nauce o prawie; rozstrzygnięcie interpretacyjne zawarte w tym wyroku ma kluczowe znaczenie dla roszczeń przedsiębiorców, którym banki zaoferowały toksyczne opcje walutowe. Z sentencji tej wynika, że unijne „zasady równoważności i skuteczności” nie dają państwom członkowskim możliwości niewyegzekwowania jakichkolwiek sankcji prywatnoprawnych (w tym sankcji z tytułu niewykonania lub nienależytego wykonania przedkontraktowego obowiązku informacyjnego w zakresie ryzyka walutowego), a jedynie pozostawiają porządkom prawa krajowego wybór sankcji z tego zakresu, takich jak np. nieważność umowy. W tym też kontekście wyrok ten został powołany w wyroku w sprawie Banif Plus Bank.

Po wydaniu wyroku w sprawie Banif Plus Bank można było przeczytać w prasie fachowej, że wyrok ten to porażka frankowiczów, zamyka im bowiem ścieżkę dochodzenia odszkodowań opartą o argumentację, że nie zostali przez bank poinformowani, iż zostają skazani na spekulacje walutowe.

Nic podobnego. Jeśli kredytobiorca w pozwie przeciwko bankowi nie może wskazać MiFID I, bo nie spekulował, to podstawą prawną roszczenia pozostaje przedkontraktowy obowiązek informacyjny wyprowadzony przez Trybunał w sprawie Kasler z dyrektywy o klauzulach abuzywnych. Inna rzecz, że jeśli spekulował, wówczas i tak musi zdecydować się, którą z tych dwóch dyrektyw chce zastosować, a jeśli już z jednej z nich skorzystał, to nie może sięgać po drugą.

Jakie Pana zdaniem są realne szanse na sukces frankowiczów w sporach z bankami przed sądami zarówno polskimi jak i europejskimi? Czy nie jest tak, że właściwie pozostaje im już tylko czekać na możliwości, jakie, być może, stworzy im planowane ustawowe przewalutowanie?

W praktyce jest tak, jak Pan mówi. To znaczy trzeba czekać na ustawę. Wyrok w sprawie Kasler chociaż został wydany 30 kwietnia 2014 r. (i w całości był na piśmie udostępniony tego samego dnia w języku polskim, tak jak każdy wyrok luksemburski od dnia 1 maja 2004 r.) w naszym kraju jest praktycznie nieznany. Również doktryna nie chce z przepisów dyrektywy o klauzulach abuzywnych wyprowadzać przedkontraktowego obowiązku informacyjnego – tak wynika z debaty publicznej, jak i z lektury tekstów naukowych przytoczonych przeze mnie w glosach zamieszczonych w programie LEX. Inna rzecz, że jeśli treść omawianych przeze mnie przepisów dyrektywy o klauzulach abuzywnych wraz z wykładnią z omawianego tutaj orzecznictwa luksemburskiego byłaby w naszym kraju rozpowszechniona, to ze względu na trudności z wyegzekwowaniem zawartego art. 45 ust. 1 Konstytucji prawa do rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki – który to problem ten jest identyfikowany choćby w orzecznictwie strasburskim wydanym przeciwko Polsce też glosowanym przeze mnie w programie LEX – ustawa o przewalutowaniu i tak byłaby konieczna. W takiej sytuacji rzeczywiście pozostaje tylko inny rodzaj przymusu państwowego niż sądowa możliwość wyegzekwowania obowiązującego w naszym kraju prawa unijnego, czyli w grę wchodzi właśnie ustawa o przewalutowaniu, co odpowiadałoby wspomnianemu prawu unijnemu interpretowanemu przez TS w trzech wymienionych tutaj wyrokach.

Przeciwko projektom tego typu ustaw podnoszona jest argumentacja głosząca, że takie prawo zagroziłoby stabilności systemu bankowego i w konsekwencji pogrążyłoby całą gospodarkę…

Jeśli weźmiemy pod uwagę kwestie przedawnienia roszczeń, to taka ustawa mogłaby okazać się korzystna dla banków. Żądanie ustalenia nieważności umowy nie ulega przedawnieniu, a bieg przedawnienia roszczeń banku o zwrot rozpoczyna się od momentu spełnienia przez bank świadczenia, czyli praktycznie od daty wypłaty kredytu. Ze względu na tak ujmowane przedawnienie, nieważność bezwzględna oznaczałaby, że klient nie musiałby zwracać kwoty pobranego kredytu, a bank byłby zobowiązany oddać klientowi miesięczne raty, jeśli nie doszło do przedawnienia – tutaj termin przedawnienia należy liczyć od dnia, kiedy każda rata kredytu stała się wymagalna. Taki jest wymiar finansowy toksyczności, czyli bezprawności, kredytów walutowych.

Bardzo dziękuję za rozmowę.