Jak się bronić przed wzrostem raty kredytu złotówkowego.

Jak się bronić przed wzrostem raty kredytu złotówkowego.

Po wzroście rat kredytów hipotecznych wiele osób zaczęło się zastanawiać czy zawarta
umowa jest w porządku i często okazuje się ,że nie jest ale za to że jest ogromna analogia do
kredytów frankowych. Impulsem dla frankowiczów, żeby przeczytać umowy, a potem iść do
sądu, też dopiero był kryzys i rosnący kurs franka szwajcarskiego. Podobnie teraz – wcześniej
nikt się nie zastanawiał, czy umowy są w porządku. Podobnie jak przy kredytach we
frankach mamy do czynienia z abuzywnością – czyli niedozwolonym charakterem zapisów,
które nie chronią konsumenta. Najczęściej jest to klauzula w jak sposób wylicza się
oprocentowanie kredytu a koszt kredytu liczy się w oparciu o wskaźnik WIBOR-u.
Jeżeli Państwa kredyt będzie oparty na przykład na stopie WIBOR 3M albo 6M – to znaczy
co trzy albo sześć miesięcy aktualizowany . To, ile wynosi WIBOR, ustalają codziennie
największe banki w Polsce. Został stworzony, żeby umożliwić bankom pożyczanie kapitału
między sobą, czyli żeby utrzymywać rentowność obrotów i móc pożyczać dalej klientom. To
tylko teoria ponieważ w Polsce banki od dawna, przynajmniej w podstawowym zakresie
udzielania kredytów, w ogóle między sobą tego kapitału nie pożyczają. Korzystają z
depozytów, które mają u siebie na rachunkach bankowych czyli także pieniędzy od klientów a
skoro nie potrzebują korzystać z tego, do czego WIBOR został powołany, efekt jest taki, że w
czasie takiego kryzysu, jaki teraz, kiedy WIBOR idzie w górę, bank jedynie zyskuje. Zarabia
więcej przez to, że klienci tracą. Z danych wynika, że w tym roku zysk netto naszego sektora
bankowego wyniósł niespełna 13 miliardów złotych i w stosunku do ubiegłego roku wzrósł o
prawie 122 procent. Choć jednocześnie zmalała liczba zawartych umów kredytowych – z 58
tysięcy do 47 tysięcy. Przez to, że widzimy na danych statystycznych, że banki zarobiły o tyle
więcej, widać, że w ogóle nie pożyczają pomiędzy sobą tego kapitału, bo on też byłby oparty
na WIBOR-ze, więc nie osiągnęłyby takiego zysku. Wskaźnik ten jest wykorzystywany jako
podstawa oprocentowania kredytów, bo funkcjonuje w Polsce od początku lat 90. Takie
rozwiązanie skopiowano z w innych krajów. WIBOR odpowiadał LIBOR-owi z Londynu,
ale od tamtego czasu LIBOR został wygaszony – dyskusje o zmianach podstawy stawki
referencyjnej, nie tylko w Polsce, ale w całej Europie, zaczęły się od 2013 roku. I to pokłosie
głośnej historii ze świata finansowego dotyczącej LIBOR-u. Wykryto tam manipulacje
stosowane przez banki uczestniczące przy kwotowaniach – Deutsche Bank, Citi Bank i UBS.
Celowo zawyżały kwotowania, wpływając na ostateczną stawkę LIBOR-u. Zostały nałożone
na nie ogromne kary. Od tego czasu na poziomie Unii Europejskiej prowadzona była dyskusja
na temat zmian. W Polsce też trwają prace, żeby znaleźć jakiś zamiennik dla WIBOR-u ale
rozwiązań nie widać. Klient nigdy nie wie, ile odda odsetek, a wartość raty może pójść do
absurdalnych poziomów. Umowy nie określają limitu. Jeśli kiedyś wydawało się to
abstrakcyjne, to po ostatnich wydarzeniach związanych z sytuacją gospodarczą jest obawa, że
tak będzie – WIBOR będzie się piął. Obecnie funkcjonuje 2 miliony kredytów o wartości
około 800 miliardów złotych. I w prawie wszystkich uzależniamy wysokość odsetek od
WIBOR-u. Co jeśli dojdzie do 30 procent? Był taki moment w latach 90.
Co można zrobić ?

Proponowana pomoc to bezpłatna analiza czy Państwa umowa zawiera klauzule które można
uznać za niedozwolone a wówczas można pójść do sądu i żądać, żeby ta umowa została
unieważniona w całości, bo ma właśnie niedozwolone klauzule a to oznacza – jak w
przypadku kredytów frankowych – że mamy się z bankiem rozliczyć wyłącznie do wysokości
otrzymanego kapitału. Ktoś dostał 500 000 złotych kredytu i do tej pory zapłacił 250 tysięcy.

Czyli ma jeszcze do spłacenia 250 kapitału i kto wie, ile więcej odsetek. Ale jak unieważnimy
umowę, to zapłacić musi tylko 250 000 i umowa jest wykonana. Czyli unieważniam
wszystkie przyszłe opłaty poza kapitałem; oprocentowanie, marżę, rozciągniętą w czasie
prowizję i inne elementy. Wszystko to, co banki wzięły z tytułu tych umów i zarobiły z tego
tytułu, muszą oddać klientom , którzy złożą pozew do sądu.

Tekst wykorzystuje fragmenty artykułu „nadchodzą złotówkowicze” z Gazety Wyborczej.